Nie tylko o Tibii i OTS...
Strony: 1
Mistrzowie Europy po fantastycznej serii 35 meczów bez porażki przegrali 0:2 w półfinale Pucharu Konfederacji.
Amerykanie, którzy zaatakowali faworyzowanych Hiszpanów od pierwszej minuty, po meczu cieszyli się tak, jakby zdobyli mistrzostwo świata. Ale to była uzasadniona radość - po golach Jozy'ego Altidore'a i Clinta Dempseya pokonali najlepszą drużynę globu ostatnich kilkunastu miesięcy.
Hiszpania była zdecydowanym faworytem - szczelna obrona z Ikerem Casillasem w bramce, doskonali rozgrywający Xavi i Cesc Fabregas, wreszcie piorunujący atak David Villa - Fernando Torres. W zespole Vincente del Bosque trudno o słabe punkty, ale Hiszpanie osłabili się sami - nie chciało im się biegać, łatwo oddali inicjatywę rywalom. Zdeterminowani Amerykanie szybko strzelili bramkę i nie pozwolili rywalom na rewanż.
Hiszpanie atakowali, ale Amerykanie zacieśniali szyki. Villa i Torres raz za razem wpadali w pole karne, co chwila strzelali na bramkę Tima Howarda, ale uderzenia były takie jak całe akcje - niedokładne. Z czasem piłkarze z USA sami atakowali coraz groźniej i w końcu, w 26. minucie, wykorzystali błąd obrońcy Joana Capdevilli - Altidore dobrze się zastawił, nie zawahał się po teatralnym upadku Hiszpana i w sytuacji sam na sam pokonał Casillasa.
Podrażnieni mistrzowie Europy zerwali się do szarży, po przerwie wręcz dominowali, ale amerykańskie zasieki były mocne. Z drugiej strony obrońcom pomagały niejasne zamysły Hiszpanów, którzy byli niezdecydowani, wciąż szukali kilku koronkowych podań z rzędu, zamiast uderzyć zdecydowanie.
I zamiast wyrównania padł drugi gol dla USA - dośrodkowanie w pole karne Landona Donovana piętką próbował wybijać Gerard Pique, a po jego nieudanej interwencji niefrasobliwie przyjmował ją pięć metrów przed bramką Sergio Ramos. Proste błędy Hiszpanów bezlitośnie wykorzystał Dempsey, który sprzed nóg Ramosa mocno kopnął piłkę w kierunku bramki Casillasa. Skutecznie.
W końcówce Hiszpanie byli bezradni - mecz zakończyli bez gola, mimo że oddali aż 29 strzałów przy zaledwie dziewięciu rywali. Przegrali po raz pierwszy od 15 listopada 2006 roku. Ostatecznie nie pobili, tylko wyrównali rekord wszech czasów Brazylii, która także miała serię 35 spotkań bez porażki. Hiszpanie mogli wczoraj przedłużyć inną rekordową serię - kolejnych zwycięstw. Amerykanie mieli być ich 16. ofiarą z rzędu, ale reprezentanci USA mieli inne plany.
NEWS ZE SPORT.PL !!!!!!
Ostatnio edytowany przez Rolfix (2009-06-25 08:08:03)
Offline
Ohh wyjebisty mecz. Cały oglądałem i jestem zadowolony Nie przepadam za Hiszpanią. Tylko szkoda mi Casillasa, bo to nie przez niego padły gole, tylko przez zrytą obronę. A USA ładnie grało, no i podziw dla obrońców bo dawali z siebie wszystko.
Offline
ja calego nie ogladalem ale koncowke tak od 75 min ;d chyba okolo widzialem 2 bramke ;d;d;d to myslelem ze omamy mam kurde 0:2 dla USA .... Hiszpanie na pucharze konfederacji nie przegrali ani razu , nie stracili nawet 1 bramki lol
Offline
Ja nie oglądałem tego meczu... Ale poprostu wielki szacun dla USA pokonali Hiszpanie. Jednak szkoda mi Hiszpani, gdyby pokonali USA przeszli by do historii. Mieliby 36 wygranych meczów pod rząd <lol>...
Offline
@up
Tak samo szkoda bo by do historii przeszli. Ale kurwa USA rozgromiła Mistrzów Euro 2008.
Offline
Wiedziałem że coś takiego sie stanie, wkońcu Hiszpania miała pobić rekord Brazyli w liczbie nie przegranych meczy, a tu proszę każdy myślał że Hiszpania rozgromi USA a tu nadzieja amerykańskiego soccera, Jozzy Altidore uwolnił się za pleców obrońców i strzelił ładną bramkę od słupka , oglądałem tylko pierwszą połowę tego meczu. Wielki szacuneczek dla reprentacji USA wkońcu nie jest to potęga w piłce nożnej, Do autora tematu : Mógłby pogrubić tekst a nie na żywca skopiować go z portalu sport.pl.
Offline
wiadmomo także byłem zaskoczony
jedynie bukmacherzy na tym zarobili bo każdy stawiał na Hiszpanie ;>
Sam byłem za Hiszpanią. Troche mi ich szkoda ale trudno xd może spróbują jeszcze raz pobic rekord
bo ja ten rekord już dawno w Fifie 09 pobiłem xd
Offline
Strony: 1